Najnowsze wpisy, strona 29


paź 02 2004 znowu nic
Komentarze: 6

powinnam napisac notke

mam o czym

ale nie umiem tego urbac w slowa...

nie mam sily ani czasu na to....

wiec zamieszcze historyjke ktora wlasnie przypadkiem znalazlam, nie jest zwiazana z tym co czuje i co sie u mnie dzieje, ale itak mi sie podoba =]

"Dwa podróżujące anioły zatrzymały się na noc w domu bogatej rodziny. Rodzina była niegrzeczna i odmówiła aniołom nocowania w pokoju dla gości, który znajdował się w ich rezydencji. W zamian za to anioły dostały miejsce w małej, zimnej piwnicy. Po przygotowaniu sobie miejsca do spania na twardej podłodze, starszy anioł zobaczył dziurę w ścianie i naprawił ją. Kiedy młodszy anioł zapytał dlaczego to zrobił, starszy odpowiedział: "Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."
Następnej nocy anioły przybyły do biednego, ale bardzo gościnnego domu farmera i jego żony, by tam odpocząć. Po tym jak farmer podzielił się, resztą jedzenia jaką miał, pozwolił spać aniołom w ich własnym łóżku, gdzie mogły sobie odpocząć. Kiedy następnego dnia wstało słońce, anioły znalazły farmera i jego żonę zapłakanych. Ich jedyna krowa, której mleko było ich jedynym dochodem, leżała martwa na polu. Młodszy anioł, był w szoku i zapytał starszego anioła: "Jak mogłeś do tego dopuścić?". "Pierwsza rodzina miała wszystko i pomogłeś im" - oskarżył. "Druga rodzina miała niewiele i dzieliła się tym co miała, a ty pozwoliłeś, żeby ich jedyna krowa zdechła".
"Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają" - odpowiedział starszy anioł. "Kiedy spędziliśmy noc w piwnicy tej rezydencji, zauważyłem że w tej dziurze w ścianie było schowane złoto. Od czasu kiedy właściciel się dorobił i stał się takim chciwcem niechętnym do tego by dzielić się swoją fortuną, w związku z czym zakleiłem tą dziurę w ścianie, by nie mógł znaleźć złota znajdującego się tam." "W noc, która spędziliśmy w domu biednego farmera, Anioł Śmierci przyszedł po jego żonę. W zamian za nią dałem mu ich krowę. Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."

m0nisia : :
wrz 28 2004 foch =/
Komentarze: 7

mam focha... i zły humor...
bo na obchody 50-lecia miasta Rumi muszę na mszy czytać modlitwę... w sumie oki, ale czytam tą modlitwe stojąc przodem do ołtarza, czyli tyłem do ludzi i wszyscy będą patrzeć na mój tyłek (a niestety nie ma na co popatrzeć =/) i pozatym nie umiem wyjmówić nazwiska "świętego Jana Nepomucena" =/

a pozatym z oazą źle... coraz gorzej.... myślę o zerwaniu....

m0nisia : :
wrz 24 2004 nic...
Komentarze: 8

nie chce mi się pisać notki...

nie mam o czym...

u mnie nic...

nic sie nie dzieje...

nic ciekawego =/

jestem chora (tz bylam) i siedzialam w domu, dzis mi sie udalo ublagac mame zebym poszla na stadion pokibicowac jak biegaja =) troche sie wynudzilam i nie spotkalam tylu znajomych ilu sie spodziewalam, ale i tak lepsze to niz siedzenie w domu =) i moje kibicowanie sie przydalo =) nie powiem kumu i na co =p

a pozatym to jestem wkurzona, bo w naszej rumskiej gazecie, Goncu obsmarowali moja Mlodziezowa Rade Miasta Rumi =/ napisali o tym ze nikogo nie bylo na sesji, ale nie napisali ze nikt nas o sesji nie powiadomil... ze pieniadze byly wydane na wyjazd integracyjny i na pensje dla opiekuna, ale ze zorganizowalismy dzien dziecka i reszty kasy nie mozemy ruszyc, bo sa na to rozne przepisy i inne pierdoly to juz nikt nie wspomnial =/

ehhh.... polityka.... =/

m0nisia : :
wrz 19 2004 zjazd
Komentarze: 10

od czasu ostatniej notki troche sie zmienilo... na lepsze... w klasie jest coraz lepiej =D

w piatek b.logi nei dzialaly i nie napisalam wam ze jade, ale pojechalam =]

bylo fantastycznie!! poprostu bosko!!

tak wspaniale bylo wszytkich zobaczyc (nie wszytkich, bie nie wszyscy byli, moglo byc wiecej, ale itak dobrze ze byli ci co byli =))

w sumie ze wszytkich grup bylo ok 900 osob i wsztyscy byli tak razem, panowala taka wspaniala atmosfera otwartosci, bardzo dobrze sie tam czulam

trzymalam sie przedewszystkim z ludzimi z moich rekolekcji, musialam sie z nimi nagadac i nacieszyc sie nimi... tak bardzo za nimi tesknilam =)

fantastyczne byly Msze, brali w nich udzial wszyscy ksieza, odprawialo okolo 15 a jeszcze ze 20 stalo z boku, d tego jeszcze spora grupa ministrantow... mialam beke jak oni dlugo szli przez kosciol =D i tak fajnie sie spiewalo, Pustynia Miast tak zywo tanczyla, a my razem z nimi =D fantastyczne przezycie =D cala sobota byla taka fantastyczna, w fantastycznym gronie fantastycznych przyjaciol =D

byl nawet koncert na ktorym wystepowaly zespoly, ktore graly piosenki religijne, tak srednio mi sie to podobalo, ale bawilam sie calkiem niezle =D

dzis na Mszy bylo juz gorzej... bo zdalam sobie sprawe ze kilka osob juz pojechalo a ja sie z nimi nie pozegnalam =/ a pozniej zdalam sobie sprawe z tego, ze ja zaraz tez bede musiala jechac.... ze ten zjazd sie skonczy i wroce do Rumi... bez nich... zaczelam ryczec... Anie jak to zobaczyly to smiely sie ze mnie i tez zaczely ryczec... jak sie ze wszytkimi zegnalam to ryczalam prawie caly czas... w autokarze tez.... dobrze ze Michal byl dla mnie zlosliwy, to mialam przynjemiej troche beki z niego =D

nie chcialam wracac do problemow... do rozdarcia miedzy straym zyciem (starzy znajomi, stare zwyczaje) a nowym (Oaza)... ale nie bylo wyjscia... a ledwo weszlam do domu to juz poklucilam sie z tata... bo zadzwonilam do niego zeby po mnie przyjechal, bo bylam zmeczona i mialam duzo bagazy, powiedzial ze podjedzie, ale go nei bylo, jak weszlam, to mu "podziekowalam" a on zaczal sie na mnie drzec =/ i znowu ryczalam... jeszcze dalej z powodu ze musiama wrocic i o ta klutnie...

ale jak weszlam na moja poczte, to zobaczylam maila od AduSi ze zdjeciemi jej malutkiego braciszka, Oskarka i znowu sie poryczalam, z radosci =)

m0nisia : :
wrz 13 2004 od euforii do....
Komentarze: 14

wczoraj mialam taki wspanialy humor....

bo zbliza sie wyjazd do Bydgoszczy

cwiczylam szybkie wchodzenie do spiwora (jest mi to potrzebne do mojej scenki =D)

mialam totalna szajbe

chociaz cialem bylam w Rumi, to duchem juz w Bydgoszczy...

dzis brutalnie dosiegnela mnie rzeczywistosc... musiam rano wstac, leciec do szkoly, chociaz wcale mi sie nie chcialo i siedzic tam caly dzien, chociaz wcale mi sie tam nie pdoba i wcale nie chce tam chodzic... nie kocham tej szkoly... jak tak dalej pojdzie zaczne ja nienawidziec....

dzis siedzialam spokojnie pod klasa, tak jak zwyklesiedze w tym lo i podszedl Szpaku, bylam smutna, nic mi sie nie chcialo, nawet gadac z nim, chyba dlatego ze musialam tam siedziec, on powiedzial ze mnie nie poznaje, ze nigdy nie widzial mnie takiej spokojnej jak jestem tam, ja siebie tez nie poznaje.... 

m0nisia : :