od czasu ostatniej notki troche sie zmienilo... na lepsze... w klasie jest coraz lepiej =D
w piatek b.logi nei dzialaly i nie napisalam wam ze jade, ale pojechalam =]
bylo fantastycznie!! poprostu bosko!!
tak wspaniale bylo wszytkich zobaczyc (nie wszytkich, bie nie wszyscy byli, moglo byc wiecej, ale itak dobrze ze byli ci co byli =))
w sumie ze wszytkich grup bylo ok 900 osob i wsztyscy byli tak razem, panowala taka wspaniala atmosfera otwartosci, bardzo dobrze sie tam czulam
trzymalam sie przedewszystkim z ludzimi z moich rekolekcji, musialam sie z nimi nagadac i nacieszyc sie nimi... tak bardzo za nimi tesknilam =)
fantastyczne byly Msze, brali w nich udzial wszyscy ksieza, odprawialo okolo 15 a jeszcze ze 20 stalo z boku, d tego jeszcze spora grupa ministrantow... mialam beke jak oni dlugo szli przez kosciol =D i tak fajnie sie spiewalo, Pustynia Miast tak zywo tanczyla, a my razem z nimi =D fantastyczne przezycie =D cala sobota byla taka fantastyczna, w fantastycznym gronie fantastycznych przyjaciol =D
byl nawet koncert na ktorym wystepowaly zespoly, ktore graly piosenki religijne, tak srednio mi sie to podobalo, ale bawilam sie calkiem niezle =D
dzis na Mszy bylo juz gorzej... bo zdalam sobie sprawe ze kilka osob juz pojechalo a ja sie z nimi nie pozegnalam =/ a pozniej zdalam sobie sprawe z tego, ze ja zaraz tez bede musiala jechac.... ze ten zjazd sie skonczy i wroce do Rumi... bez nich... zaczelam ryczec... Anie jak to zobaczyly to smiely sie ze mnie i tez zaczely ryczec... jak sie ze wszytkimi zegnalam to ryczalam prawie caly czas... w autokarze tez.... dobrze ze Michal byl dla mnie zlosliwy, to mialam przynjemiej troche beki z niego =D
nie chcialam wracac do problemow... do rozdarcia miedzy straym zyciem (starzy znajomi, stare zwyczaje) a nowym (Oaza)... ale nie bylo wyjscia... a ledwo weszlam do domu to juz poklucilam sie z tata... bo zadzwonilam do niego zeby po mnie przyjechal, bo bylam zmeczona i mialam duzo bagazy, powiedzial ze podjedzie, ale go nei bylo, jak weszlam, to mu "podziekowalam" a on zaczal sie na mnie drzec =/ i znowu ryczalam... jeszcze dalej z powodu ze musiama wrocic i o ta klutnie...
ale jak weszlam na moja poczte, to zobaczylam maila od AduSi ze zdjeciemi jej malutkiego braciszka, Oskarka i znowu sie poryczalam, z radosci =)