nie mialam przez kilka (3) dni netu i tylke tego wszytkiego sie nazbieralo =]
szoła... nowa szkoła...
jest dziwnie...
pierwszy raz jestem w klasie, która sie nie zna, która nie jest zgrana...
to dziwne dla mnie...
wielki szok po tym, jak 9 lat byłam cały czas w jednej klasie...
ale nie jestem w takiej najgorszej sytuacji... mam koleżankę z MRMR i 2 kolegów z Rumi w klasie... w najgorszym wypadku obgadujemy wspólnych znajomych ((= =)) a niektórzy są zupełnie sami... np taka Klaudia z Kacka z którą wczoraj gadałam...
już pżałowałam ze nie poszłam do LO 1 w Rumi... wczoraj rano szłam na kolejkę i po drodze spotkałam pełno znajomych... kilka osób z kalsy, kilka z innych klas, sami swoi =D przywitałam siez każdym, chwilkę pogadałam a później oni wleźli do szkoły (wszyscy) a ja poszłam SAMA na kolejkę, aż mi łezka poleciała... ale zaraz spotkałam Makusa i poszłam kawałek z nim =]
własnie to jest najgorsze dla mnie... że nikogo (prawie) w nowej szkole nie znam... za czasów gim codziennie chłopacy po mnie przychodzili, ledwo weszłam do szkoły a już widziałam znajomych, z każdym się pogadało i to mi się tam nabradzej podobało, a teraz nawet nie kojażę ludzi z mojej klasy... niby byłam tam tylko 2 razy, ale czuję sie tak dziwnie... nie wiem o czym mam rozmawiać z tymi ludźmi, bo nie mogę zapamiętać ich imion... jeszcze nie ze wszytkimi gadałam... tak dziwnie =/
w klasie jestem spokojna, wręcz nieśmiała... taka niepodobna do siebie...
reszta ludzi jest... hmmm... dziwna...
nie widzę jakiejś dziewczyny z którą mogłabym sie zakolezankowac.... siedzę z Magdą... ale jest tak dziwnie... tak inaczej niż z Karolą i Adą... tak dziwnie...
chłopacy są... hmmm... wyglądają na całkiem w porzadku, w większości nie są spacjalnie przystojni (=/) ale wyglądają na takich którzy jak się rozkręcą to będą fajni =]
nauczyciele są pokręceni, szczególnie wychowawczyni, która nie umie nam podać planu... babka od TI już pierwszego dnia tłumaczyła nam system dwójkowy, zadała zad dom i zapowiedziała spr... babka od fizyki wcale do nas nie przyszła...
narazie jest dziwnie, ale zanosi sie na to, że będziemy zgraną klasą, mam nadzieje ze już niedługo napisze że jest fajnie =)
w sobote byłam na rozpocząciu roku Oazowego
obiecałem ze pójdę, to poszłam, ale... kolejne miejsce w którym czułam sie obco... ja byłam pierwszy raz, a oni wszyscy sie znali... wiedzieli o co chodzi, co tearz będzie, ja niby też wszytkich znałam, ale tak tam nie pasowałam... przyszłam z Kasią z Becią, i usiadłyśmy sobie w ostatniej ławce, ale kazali nam sie przesiąść do przodu, do pierwszej.... =/ i one zaraz po Mszy sie zmyły, była jeszcze jedna Kasia, któą kiedys tam znałam, która od pewnego czasu mówiła mi cześć, to chwilę z nią pogadałam, zostawiłam ciasto które Michał kazał mi upiec =] i poszłyśmy. nwet sobie z Michałem nie pogadałam, ani z Wiolą, ani z Justyną... niby to było dopiero rozpoczęcie i pierwsze spotkanie bedzie w piątek, to mam nadzieję ze na spotkaniu będzie trochę inaczej...
^^^^^^^
odczuwam pewne uczucie...
nie powinnam, ale jednak...
ZAZDROŚĆ
taak.. jestem zazdrosna
o kogo?
o najbliższe kolezanki
o co?
o dużo rzeczy...
o wszytko...
o to co one mają a ja nie...
figurę, poczucie humoru, powodzenie u chłopaków, szczególnie powodzenie...
i wiele wiele innych...
moze to normalne, moze one też mi czegoś zazdroszczą, może ja mam coś co one by chciały...
heh...
ciekawe tylko co...
^^^^^^
moje życie sie zmienia... i to bardzo...
rok temu wszytko było takie proste...
od tego czasu moje życie skomplikowało sie chyba pod każdym względem... =/
nic juz chyab nie jest takie jak kiedyś...
nawet szkola =/
jestem dziwna... =/
jak chodziłam do gim to najbardziej wkurzało mnie to otaczjące mnie nustwo znajomych, nigdy nie udało mi się spokojnie posiedziec nawet przez jedną przerwę, nawet jak sie uczyłam...
a teraz w LO nie mam prawie wcale znajomych i właśnie to mi najbardziej przeszkadza, że nie mam nawet z kim pogadać =/
jestem dziwna... =/