Komentarze: 11
no i po bierzmowaniu...
nie wiem czy czuje jakoas zmiane...
a pozatym myslalam ze bedzie to zrobione z taka wieksza pompa... wieksza impreza...
a tu tylko cyrki biskupem... witanie, calowanie, kwiaty... ubieranie i rozbieranie go... co 5 min sciaganie i zakladanie tej czapki... i on sam... z taka zdegustowana, niezadowolona mina... ten jego pomagier jeszcze gorzej... tak na nas patrzyl... z taka wyniosloscia... taki niemily widok...
i to mi popsulo cale przezycie ktorego sie spowiedzwalam... stalam w tej lawce i tylko myslalam o tym zeby ustac w tych moich butach i zeby biskup z ambony nie zwrocil nam jakiejs glupiej uwagi...
=/
ale pozatym to bylo niezle... doszlam w moich bucickach... nie przerwocilam sie ani razu, chociaz jak wchodzilam do kosciola to bylo baaaaaardzo blisko... oni chyba specjalnie tam czyms wysmarowali, bo wszytkie dziewczyny mowily ze przy wejsciu sie slizgnely... =p przeczytalam podobno ladnie (sprobowalby ktos powiedziec ze brzydko =p) nawet biskup w kazaniu mowil: "jak wasza kolezanka przeczytala, pieknie przeczytala" (to o mnie =D) i psalm tez nam poszedl... nie pomyslilysmy sie, mniejwiecej rowno poszlo, falsze pewnie byly, ale ciiiii... tez wszyscy mowia ze ladnie, moze tez sie boja powiedziec prawde =p
przyjechala do mnie babcia i chrzesna i jeszcze jedna ciocia, posiedzialam sobie z nimi i bylo calkiem niezle =o)
tytul ksiazki ktora dostalam jest... hmmm... sami ocencie:"Promyczki slonca ~dobrze ci zrobia~" heh =p
a dzis w kosciele bylo13 osob z wczorajszych 200 bierzmowanych.... bezsens totalny.... nie rozumiem tych ludzi ktorzy szli do bierzmowania i teraz "zrywaja z kosciolem" i juz nie beda chodzic... ehhh...