Archiwum 12 października 2004


paź 12 2004 nadzieja
Komentarze: 9

nadzieja matka glupich...

caly czas mam nadzieje...

jak wychodze, mam nadzieje ze Go spotkam

jak go spotykam mam nadzieje ze pogadamy

....lubie z Nim rozmawiac, lubie go sluchac....

jak z nim rozmawiam, mam nadzieje ze powie "cos" co chcalabym uslyszec...

^^^^^^^^^

mialam nadzieje ze juz wyroslam z takich glupot ze tak beznadziejnie sie zakochuje....

ale nie.... znowu jest tak samo....

on powinien byc tylko kolega... MUSI byc tylko kolega....

^^^^^^^

jestem glupia.... mam zal do samej siebie...

o to ze sie zakochalam (jesli mozna to tak nzawac) o to ze mam tragiczne oceny i o to ze nie mam silnej woli... obiecalam sobie z bede sie odchudzac... ze nie bede jesc slodyczy i bede robic rano 50 brzuszkow a wieczorem 100, to nieduzo, to jest osiagalne, ale oczywiscie ja nie moge... bo jak wracam ze szkoly to musze sobie kupic paczka... jednego na dworcu w Gdyni a drugiego w Rumi... a wieczorkiem w domu potrzebuje slodyczy, szczegolnie czekolady, naciagam rodzicow na cisoto i czekolade i potrafie wciagnac cala.... a brzuszki... heh... rano jak wstaje to jeszcze spie i sie nie da... budze sie dopiero w lazience... a pozniej ejst juz za pozno i biegne do szkoly... wieczorem jestem ntak zmeczona ze jak juz sie poloze to nie ejstem w stanie nawet sie przewrocic na bok... a co dopiero mowic o robieniu brzuszkow....
m0nisia : :